Miał być post...

To i jest. Chociaż całkiem inny, niż planowałam. Miało być o bezcelowym chodzeniu po sklepach, żebrach w pionie (animalistyczny temat), niezastąpionej koszuli z W. (tej nazwy nie wolno wymawiać) albo o gołych kostkach i trampkach w środku zimy. Ale będzie o zasyfionym do cna komputerze. Tak, o komputerze, pierwszej miłości mega życia, sensie istnienia etc. Otóż dzisiaj chciałam sobie odpalić pewną grę, ale niestety musiałam wcześniej zaktualizować sterowniki do karty graficznej, no i tu się pojawiły schody... Dysk C : wolne miejsce - 1GB, Dysk D : wolne miejsce : 4GB... No i prawie miałam łzy w oczach, więc zaczęłam usuwać jakieś śmieci. (Czy Wy też macie tyle syfu na dyskach? 😲😲😱😱 )
No dobra, do kosza poszło jakieś 5GB starych plików, 25GB filmów w jakości HD, no i najgorsze, wiecie ile waży gra The Sims 4 + prawie wszystkie dodatki? Nie? To Wam powiem... Ważą 45 GIGA !!!! SERIO !!! Nie ściemniam !!! 45 WIELKICH GIGA... A ja się dziwiłam, czemu ten dysk taki zaśmiecony... Ale nic nie straciłam, bo na laptopie mam te simsy z zapisami gry. Potem wzięłam się za muzykę, w sumie wszystko teraz jest na YT, decyzja: usuwam wszystko. I kolejne 10GB poszło do kosza.
Od razu się lżej poczułam. Szkoda tylko, że na laptopie mam jeszcze większy syf i chyba w nim też będę musiała zrobić porządek.
Także wiecie, ja idę dalej sprzątać (w  końcu sobota - dzień sprzątania ) a Wy... poodpoczywajcie sobie 😘

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gołe kostki.

Czym są tabletki zła?

Rynek smaków.